Zawsze bazgroliłam na tablicy. Nie chciałam ciągle odpowiadać na irytujące uczniowskie pytania, więc najczęściej pisałam drukowanymi literami…
Ale dziś nie będę się tłumaczyć z mojego nieczytelnego pisma 😉 W tym poście chcę trochę o moim wizualizowaniu.
Kiedy odkryłam, że coś takiego robię, znów poczułam się jak bohater Moliera, Pan Jourdain
Jak istotna dla naszego procesu uczenia się jest wizualizacja, uświadomiłam sobie niedawno, bo 24 listopada na konferencji „Digitalnie i kreatywnie – nowe trendy w edukacji” w Luboniu. Jedna z prowadzących, dr Danuta Kitowska, poprosiła słuchaczy o zamknięcie oczu i wyobrażenie sobie jabłka. Po chwili każdy mógł podzielić się swoimi wizjami. Uczestnicy wymieniali: czerwone, zielone jabłka, duże, soczyste, smakowicie pachnące… ale nikt nie wyobraził sobie napisu na tablicy, drukowanych liter składających się na słowo jabłko. Zanim trafiłam na warsztaty „Podstawy sketchnotingu” prowadzone przez wspomnianą prelegentkę, szalony sznur różnych myśli i moich lekcji przemknął mi przez głowę.
Mózg najlepiej zapamiętuje obrazy i emocje, a przecież… nauczyciel najczęściej przekazuje wiadomości swoim uczniom jedynie słowami, rzadko operuje obrazem.
jak często obraz i słowo idą w parze na mojej lekcji? Myślę, że mózgi moich uczniów dostają na matematyce zbilansowane dawki informacji, jest i słowo, i obraz, są nawet emocje. Prawie na każdej lekcji pojawia się obraz z otaczającej nas rzeczywistości, albo ja sama wcielam się w różne postacie, które pomagają uczniom zrozumieć omawiany temat lekcji…
Kiedy uczniowie już rozpoznali we wszystkich przyniesionych przeze mnie gadżetach bryły, mogliśmy zacząć rysować, przypisując przedmiotom codziennego użytku własności różnych brył.
Wtedy również przypomniałam sobie lekcję z kołami, okręgami i kulą. Moi czwartoklasiści najpierw patrzyli ze zdziwieniem na panią, co to na lekcji bańki puszcza. Ale już chwilę później bezbłędnie rozpoznali, gdzie omawiane na ostatniej lekcji: łuki, koła, okręgi i kule znajdują się na ich nauczycielce. Za moimi plecami, na tablicy, widać efekt naszych wspólnych poszukiwań. Pamiętam, jak ta mapa myśli powstała, szkoda, że nie zrobiłam zdjęć notatek uczniów, były bardzo ciekawe.
I jeszcze mój pomysł na wizualizację dzielenia ułamków dziesiętnych przez ułamki dziesiętne.
„Proszę pani, dlaczego mi dzielenie nie wychodzi?” Kiedy chciałam pomóc uczniom, powstała taka wizualizacja dla piątoklasistów, „Jak omijać pułapki przy dzieleniu pisemnym?”
A to jeszcze jedna próba przemawiania do uczniów obrazem z moich ostatnich lekcji. Przy dzieleniu przez liczby wielocyfrowe zastosowaliśmy przybliżenia, nazwaliśmy ten sposób dzielenie „z łapą”.
Zapytacie, po co matematykowi „Podstawy sketchnotingu” ? Koleżanki poszły na szkolenie, pochwaliły się na FB i pozazdrościłam. Kiedy zobaczyłam ich rysunki i posłuchałam o zasadach, też chciałam się tego nauczyć. Przejrzałam materiały z kursu, popróbowałam, znalazłam grupy myślenia wizualnego na Facebooku i wiedziałam, że chcę, żeby moje ludziki dzięki rozbłyskowi i cieniowi stały się śliczne i potrafiły wejść na schody, oprzeć się o ścianę, biegać, skakać… Na moich kartach pracy zawsze były rysunki z wynikami, żeby uczniowie mogli sprawdzić rozwiązania, wrócić do nich, gdyby nie były prawidłowe. Chcę, żeby na moich rysuneczkach ludziki pchały szafy, stały przy kasie… żeby sprawdzały, czy uczniowie dobrze obliczają.
A jak było na warsztatach? Świetnie. Dużo się dowiedziałam, wiem, jak ćwiczyć, na co zwracać uwagę… Z uśmiechem wspominam powtarzające się z różnych stron okrzyki pełne emocji „Ja nie myślałam, że ja mam taki talent”. Zachwycona byłam samą sobą, jak szybko informacje o Dominikanie potrafiłam przerobić na sketchnotkę.
A w poniedziałek po konferencji, na każdej lekcji, przeprowadziłam doświadczenie z jabłkiem, pokazałam uczniom wcześniejsze notatki i te wykonane zgodnie z nabytą w weekend wiedzą.
Gimnazjaliści dyskutowali, chcieli kserówki, ale dostali tylko informację, jak należy sobie notować, aby mózg chłonął i chłonął wiedzę nieprzerwanie…
I jeszcze moje maluchy z piątej klasy, które właśnie przygotowują się do sprawdzianu z działań łącznych na ułamkach dziesiętnych.
I jeszcze zdjęcia zeszytów, jak notują piątoklasiści, tuż po eksperymencie z jabłkiem.
Dziękuję dr Danucie Kitowskiej za wskazówki, jak zmieniać swoje bazgroły w czytelne notatki i jak uczyć notować swoich uczniów. Przede mną daleka droga, żeby moi uczniowie nie musieli zadawać pytań typu „A co to jest? Rower? A to drugie samochód? Nie wygląda!” Mam wielkie plany, już szukam kolejnego kursu 🙂