Od marca czuję się, jakbym była na wojnie. Wiadomo na wojnie jest niebezpiecznie, ale ile wspaniałych wynalazków wtedy powstaje… Prawie tak zaczęłam swoją wypowiedź w debacie Wysokie obcasy na VII Konferencji Matematyki. Nie będę pisała, co powiedziałam, bo jeżeli jesteście ciekawi to sobie posłuchacie tutaj.
Ciekawe jest to, co poczułam po zakończeniu nagrania. Byłam jak uczeń, który wychodzi z kartkówki i rzuca wściekły torbą, bo nie zdążył, bo nie wszystko się udało, a przecież się uczył… Patrzyłam na takie zachowania i uspakajałam ucznia „to tylko ocena, nie koniec świata…”. To było głupie z mojej strony, musiało tylko mojego ucznia wkurzyć, a nie wyciszyć.
Przesłuchałam nagranie debaty i pomyślałam: powiedziałaś za mało. Miałam tyle przemyśleń, tyle wątków rozważałam, kiedy dostałam zaproszenie, tyle rzeczy chciałam powiedzieć o plusach nauczania zdalnego dla nauczyciela, rodzica, ucznia. Niewiele swoich przemyśleń wyartykułowałam. Zrzuciłam winę na swoją elokwencję ścisłowca. Pożaliłam się swojej koleżance polonistce i usłyszałam ciekawe stwierdzenie, że „nasz szef-mózg zawsze wie, co mamy komunikacyjnie na wierzchu”.
Co miałam na wierzchu, to powiedziałam na debacie (już wiem, że nie lubię tej formy wypowiedzi, bo mało spontaniczna), więc teraz jeszcze coś dopiszę. „Muszę, bo inaczej się uduszę”.
Nie będę pisała o minusach nauczania zdalnego, bo wielu o tym pisze, ja chcę o plusach! NAUCZANIE ZDALNE to trudny, ale WSPANIAŁY CZAS!!!
To jest dobry czas dla ucznia, bo;
- wiele zależy od jego zaangażowania,
- nie przeszkadza mu hałaśliwa klasa,
- mobilizacja do nauki leży tylko jego stronie, nauczyciel nie widzi, co robi uczeń, nie przywoła go do porządku,
- uczeń jest samosterowny, sam bierze odpowiedzialność za swoje uczenie,
- może stworzyć sobie odpowiednie dla niego warunki do pracy, zaplanować dzień,
- w czasie nauczania zdalnego uczeń na pewno odkrył cierpliwego korepetytora na YT, tego, co powtórzy tyle razy i ile tylko razy będzie potrzebne.
Kim jest mój uczeń po kilkumiesięcznym nauczaniu zdalnym? Kombinatorem, czy świadomym swoich możliwości młodym człowiekiem, który rozszerzył swoje horyzonty, poznał nowe źródła czerpania wiedzy, czy umie zaplanować sobie pracę?
Każdy rodzic jest najważniejszym i pierwszym nauczycielem swoich dzieci. Od urodzenia uczymy dzieci samodzielności, przygotowując je do dorosłości. Możemy się cofnąć pamięcią do krzyków naszych dzieci „ja siama” i sprawdzić czy cierpliwie czekaliśmy, a może ubieraliśmy naszego malucha, bo czas leci, a my się spieszymy. A co robiliśmy, gdy nasze dziecko przewróciło się i leżało jak żaba na ścieżce? Zachęcaliśmy do wstania, dopytywaliśmy czy boli, czy się chce przytulić?
Na początku nauczania zdalnego rodzice i dzieci razem próbowali oswoić wszystkie platformy, aplikacji, które proponowali nauczyciele. Ale co działo się później?
Mam przed oczami sytuację z własnego domu, kiedy tłumaczyłam młodszej siostrze (potem własnym dzieciom) zadanie na kartce, pytałam, czy rozumie. Zawsze kiedy usłyszałam „tak, rozumiem”, niszczyłam kartkę, mówiąc ok, rozumiesz to teraz zrób to sama. Pamiętam te awantury na początku… Następnym razem, kiedy tłumaczyłam, siostra uważnie słuchała, chciała się nauczyć, a nie tylko dostać gotowe, rozwiązane zadanie…Wytłumaczyć, kiedy dziecko prosi, ale nie zrobić za nie, bo będzie szybciej, bo będzie wyglądało ładniej.
A jakie widzę plusy zdalnego nauczania dla rodziców? Mogli:
- obserwować swoje dziecko na lekcjach,
- zobaczyć, co dziecko rozprasza, a co pomaga się skupić,
- widzieć jak szybko ich dziecko reaguje na polecenia nauczyciela,
- obserwować nauczycieli swoich dzieci, ich metody nauczania.
Jakie plusy zdalne nauczanie przyniosło szkołom?
- dzienniki lekcyjne zastąpiono elektronicznymi,
- zaczęły wykorzystywać platformy do komunikacji MS Teams, Clasroom, meet,
- wszyscy w szkole dostali służbowe skrzynki mailowe,
- obrót dokumentów był szybszy i wygodniejszy,
- nauczyliśmy się udostępniać sobie dokumenty i pracować na nich wspólnie,
- niektóre grona nauczycielskie częściej spotykały się na radach online, żeby porozmawiać o problemach, wymienić się nowościami TIK ułatwiającymi pracę zdalną.
Co zyskał nauczyciel w czasie zdalnego nauczania:
- nawet jeśli był zagorzałym przeciwnikiem technologii, teraz musiał przejść na tę bardziej nowoczesną stronę mocy i nauczyć się TIK,
- odkryliśmy narzędzia do przechowywania ciekawych linków: wakalety, padlety,
- lepiej wykorzystywaliśmy materiały edukacyjne krążące po sieci,
- wielu poczuło się świetnie przed kamerką i zaczęli tworzyć swoje materiały edukacyjne do użytku publicznego,
- na oczach uczniów realizowaliśmy powiedzenie, które często padało na lekcjach wychowawczych „uczymy się przez całe życie”. Każdy uczeń widział, jak jego nauczyciel uczy się, pokonuje trudności,
- można się było przyznać do błędów i prosić uczniów o pomoc, w ten sposób budowaliśmy relacje z klasą.
Czy my: uczniowie, rodzice, nauczyciele, szkoły dobrze ten czas nauczania zdalnego wykorzystujemy?
Pandemia błyskawicznie przeniosła nas z nauczania XIX-wiecznego do XXI wieku, gdzie wszyscy stosujemy nowoczesną technologię w skutecznym uczeniu się. Martwię się, że zmarnowaliśmy czas nauczania zdalnego, czas wielkiej nauki, jeżeli myślimy „kiedy wreszcie skończy się to zdalne i będzie nauczanie w szkole, to ciepnę w kąt te teamsy, meety, zoomy… i już nigdy do nich nie zajrzę”.