„Obyś żył w ciekawych czasach” – niestety to chińskie przysłowie spełnia się na naszych oczach. Patrzę, jak rozpędzony świat zwalnia. Przypominają mi się filmy katastroficzne. Obawiam się o zdrowie najbliższych. Myślę o tym, co się zmieni. I muszę, jak większość ludzi, pracować zdalnie… Przez koronowirusa wszyscy zostaliśmy zmuszeni, żeby się stać bardziej cyfrowi. Jeszcze niedawno niektórzy krzyczeli, że nienawidzą całej tej technologii i nie jest im ona do niczego potrzebna. Teraz bez internetu i różnych aplikacji ludzie nie mogą wykonywać swojej pracy, komunikować się, załatwić spraw…
A my nauczyciele? Z godziny na godzinę wszyscy musieliśmy zacząć uczyć zdalnie. Nawet ci, którzy w szkołach nie mieli technologicznego zaplecza, którzy nie mieli w każdej sali internetu, komputera, tablicy multimedialnej, dziennika elektronicznego ani innej formy elektronicznej komunikacji z rodzicami, uczniami… Ale co to dla nas, nauczycieli, szczególnie tych z naturą siłaczek czy stachanowca! Ruszyliśmy, my przodownicy pracy, do internetów po pomoc. Nauczycielskie grupy facebookowe zapełniły się informacjami: kiedy, kto, o jakim narzędziu do komunikacji online będzie mówił. Padały stwierdzenia:
- dzięki koronowirusowi zostanę Youtuberem,
- koronowirus polską szkołę z nauczania XIX-wiecznego przeniesie w ciągu z tygodnia do XXI wieku…