Zastępstwo

Czy lubisz, kiedy dyrektor przydziela Ci lekcję zastępczą w klasie, której nie znasz, nie uczysz? Ja nie przepadam. Wpadam do sali, a tam grupa dzieci, do których nie mogę zwrócić się po imieniu. Mogę co najwyżej poprosić dziewczynkę w żółtej sukience albo chłopca w czarnej bluzie, żeby wykonał jakieś zadanie. Nawet jak mi się przedstawią, to ich imion nie zapamiętam 🙁

A na zastępstwie…

A kto z Was ma tak jak ja, że boi się sprawdzać obecność? Czytam sobie spokojnie listę obecności i nagle nazwisko ucznia wydaje się znajome, więc podaję imię, które podpowiada mi pamięć, pytając: czy to twoje rodzeństwo? I co? Dowiaduję się, że to nie rodzeństwo tylko tatuś, albo mamusia 🙁 Wiekowa ze mnie nauczycielka! Boję się, że niedługo usłyszę; „A mojego dziadka pani też uczyła” :((

To co robicie na zastępstwie?

Czytaj dalej Zastępstwo

Wisi mi

   Na ostatnich lekcjach, już po wystawieniu ocen, staram się jak mogę, ale niektórym uczniom już wisi… Ja pracuję na lekcji do ostatniego dzwonka, oczywiście, gdy tylko mam z kim 🙂 Nie siedzimy i nie liczymy słupków, bo to nudne nawet dla fanatyka matematyki. Lekcję, o której piszę, otwierała jak zwykle historia, bo bardzo lubię je tworzyć, co potwierdzają wszystkie moje przebrania.

Stałam i czekałam…

Weszłam do klasy z tragiczną miną, ze łzami w oczach i czekałam aż jakiś klasowy wrażliwiec mnie zauważy. Po pytaniu: co się pani stało? mogłam rozpocząć łzawą opowieść, jak to będę za nimi tęsknić przez te wakacje… Powiedzieć, jak się martwię, czy oni o matematyce będą pamiętać? (to była dobra okazja, żeby wrócić do szkolnego happeningu  i sprawdzić, jak zrozumieli przekaz). A potem wspomniałam o swoim marzeniu.  Każdy uczeń będzie miał przez wakacje coś, co ja mam, żeby łączyła nas taka magiczna więź…

Czytaj dalej Wisi mi