Od marca czuję się, jakbym była na wojnie. Wiadomo na wojnie jest niebezpiecznie, ale ile wspaniałych wynalazków wtedy powstaje… Prawie tak zaczęłam swoją wypowiedź w debacie Wysokie obcasy na VII Konferencji Matematyki. Nie będę pisała, co powiedziałam, bo jeżeli jesteście ciekawi to sobie posłuchacie tutaj.
Ciekawe jest to, co poczułam po zakończeniu nagrania. Byłam jak uczeń, który wychodzi z kartkówki i rzuca wściekły torbą, bo nie zdążył, bo nie wszystko się udało, a przecież się uczył… Patrzyłam na takie zachowania i uspakajałam ucznia „to tylko ocena, nie koniec świata…”. To było głupie z mojej strony, musiało tylko mojego ucznia wkurzyć, a nie wyciszyć.
Przesłuchałam nagranie debaty i pomyślałam: powiedziałaś za mało. Miałam tyle przemyśleń, tyle wątków rozważałam, kiedy dostałam zaproszenie, tyle rzeczy chciałam powiedzieć o plusach nauczania zdalnego dla nauczyciela, rodzica, ucznia. Niewiele swoich przemyśleń wyartykułowałam. Zrzuciłam winę na swoją elokwencję ścisłowca. Pożaliłam się swojej koleżance polonistce i usłyszałam ciekawe stwierdzenie, że „nasz szef-mózg zawsze wie, co mamy komunikacyjnie na wierzchu”.
Co miałam na wierzchu, to powiedziałam na debacie (już wiem, że nie lubię tej formy wypowiedzi, bo mało spontaniczna), więc teraz jeszcze coś dopiszę. „Muszę, bo inaczej się uduszę”. Czytaj dalej Jak na wojnie