Założyłam sobie, że na tej lekcji odkrzesłowię uczniów i zamienię ich w obiekty badań statystycznych.
Żeby zebrać informacje o wzroście uczniów w klasie, wstawały całe rzędy uczniów podchodziły do tablicy i wpisywały swoje wymiary. Przyjrzeliśmy się danym w tabelce, okazało się, że nie wszyscy wpisali wzrost w odpowiedniej jednostce, więc szybko to poprawiliśmy. Zaraz potem zebrane informacje zapisaliśmy w diagramie gałązkowo-łodyżkowym.
Zanim poszliśmy dalej, przedyskutowaliśmy, który zapis daje nam więcej informacji o badanej grupie. Wygrała tabelka, bo z niej można odczytać: ile osób jest w klasie, kto ile mierzy, ilu było nieobecnych.
Z tabelki wybraliśmy największą i najmniejszą liczbę. Kalkulatory pomogły nam wyliczyć średnią arytmetyczną wzrostu wszystkich obecnych uczniów. Użyliśmy także nowego narzędzia statystycznego – mody (dominanty). Uczniowie wcale nie musieli sprawdzać na mapie myśli, jak poszukać odpowiedniej liczby, bo przecież już w nazwie ukryta jest definicja. Żeby określić medianę znów poderwałam uczniów z ławek (za dużo powiedziane, niektórzy ledwo się zwlekli z krzeseł), aby zgodnie z definicją mediany ustawili się od najwyższego do najmniejszego. Ponieważ była nieparzysta liczba uczniów, nie mieliśmy problemu z wyznaczeniem mediany. Ale zrobiliśmy też symulację, w której odeszła jedna osoba i uczniowie szukali środka. Automatycznie wyszła im zasada, jak wyznaczyć medianę, gdy jest parzysta ilość danych.
Zapisaliśmy wszystkie dane i zaczęliśmy się zastanawiać, co wyrażają.
Mieliśmy pięć bardzo różnych wyników i kilkunastu uczniów. Okazało się, że prawie nikt nie mógł się utożsamić z podanymi liczbami. Zdziwili się. Ktoś nawiązał do medialnych informacji o średnich zarobkach lekarzy, nauczycieli, ktoś inny mówił o wadze statystycznego nastolatka… Czy istnieje statystyczny Polak i jak można go opisać?
Ucieszyłam się, kiedy jakiś uczeń wspomniał realizowany w klasie I projekt „Spis ludności” (opisałam go w poście „Od lekcji o procentach do projektu część 5”). Tam również wykonywaliśmy badania statystyczne, ale na większej grupie, bo aż na 400 gimnazjalistach.
Już prawie doszliśmy do porozumienia, jak należy interpretować dane statystyczne i wtedy ich dobiłam 🙂 Stwierdziłam, że całe badanie, już na samym początku, było źle przeprowadzone. Czekałam aż się wykrzyczą i zaczną szukać błędu… Znaleźli? Nie. Dopiero gdy im wyjaśniłam, co zrobiliśmy nie tak, przyznali mi rację: „Żeby badania miało sens, należało osobno analizować wzrost dziewczyn i osobno chłopaków.”
Dlaczego w takim razie zrobiliśmy inaczej? Chciałam trochę podkręcić emocje i udało mi się! Zresztą, tego dnia była tak niska frekwencja, że i tak nie mogłabym przeprowadzić prawidłowego badania 😉