Praca w grupie – najczęściej na taką formę pracy oporni są ci uczniowie, którzy nastawieni są na sukces. Dlaczego? A co będzie jak do jego grupy trafi jakaś trąba matematyczna, która nie pomoże rozwiązać problemu, a jeszcze będzie spowalniać pracę całej grupy?!
Zastępstwo
Czy lubisz, kiedy dyrektor przydziela Ci lekcję zastępczą w klasie, której nie znasz, nie uczysz? Ja nie przepadam. Wpadam do sali, a tam grupa dzieci, do których nie mogę zwrócić się po imieniu. Mogę co najwyżej poprosić dziewczynkę w żółtej sukience albo chłopca w czarnej bluzie, żeby wykonał jakieś zadanie. Nawet jak mi się przedstawią, to ich imion nie zapamiętam 🙁
A kto z Was ma tak jak ja, że boi się sprawdzać obecność? Czytam sobie spokojnie listę obecności i nagle nazwisko ucznia wydaje się znajome, więc podaję imię, które podpowiada mi pamięć, pytając: czy to twoje rodzeństwo? I co? Dowiaduję się, że to nie rodzeństwo tylko tatuś, albo mamusia 🙁 Wiekowa ze mnie nauczycielka! Boję się, że niedługo usłyszę; „A mojego dziadka pani też uczyła” :((
To co robicie na zastępstwie?
Wytrych
To ich kolejna lekcja w tym dniu, widzę, stoją pod moją salą znudzeni… Jak zacząć, żeby zainteresować, zaangażować swoich uczniów?
Często wymyślam dziwny temat , niedawno opisałam kilka takich lekcji na blogu. Tym razem do normalnego tematu dorzuciłam słowo wytrych i się udało. Jedno małe słowo i włamałam się do mózgów, zawłaszczyłam sobie zainteresowanie moich szóstoklasistów 🙂 Czytaj dalej Wytrych
Resume i suma
Minął rok mojej obecności w sieci. Czas płynął niepostrzeżenie, więc do głowy mi nie przyszło, że już trzeba opłacić domenę;) Matlekcja zniknęła na kilka dni z Internetu, ale szczęśliwie mój blog wrócił:) Kiedy przez kilka chwil drżałam o swoje wpisy, zdjęcia i rysunki, przeleciała mi przez głowę myśl: czy warto było wyjść z sali lekcyjnej i pokazać internetowemu światu, co robią uczniowie na moich lekcjach?
A to moje subiektywne ZA i PRZECIW nauczycielskiemu blogowaniu i posiadaniu fanpage.
Nałogowiec
Pamiętacie rundki na kursach typu przedstawcie się kończąc zdanie? Zapamiętałam takie: dokończ „Nikt o mnie nie wie, że ja…” Kiedy przyszła moja kolej, wypaliłam: „Nikt nie wie, że jestem nałogowcem!!!” Towarzystwo podniosło wzrok, zobaczyłam troskę i zmieszanie w ich oczach, więc szybko dodałam „dobrze, że nie lubię alkoholu, bo bym musiała powiedzieć, że jestem alkoholikiem” 😉 Tak, mam naturę nałogowca, wkręcam się szybko w różne rzeczy i powtarzam je tak długo, aż coś innego przyciągnie moją uwagę. Ostatnio obserwuję u siebie uzależnienie od… szkoleń.
Chłonę nowości wypisywane na grupach facebookowych i biorę czynny udział w kursach online… Kiedy zaczęły się wakacje, fora facebookowe odsłoniły całe masy takich nauczycieli nałogowców 🙂 Padały pytania: kto gdzie był na szkoleniu, kto gdzie się wybiera, co polecacie… Jedni krzyczą „po co Wam to, odpoczywajcie”, inni, jakby byli na głodzie, szukali okazji, żeby pojechać na jakąś konferencje, aby o edukacji pogadać, podnieść swoje kompetencje, doszkolić się… Nałóg, jak to nałóg, pożera czas i pieniądze.
Znów zawyłam…
Mój tata zaczął naukę w wiejskiej szkółce koło domu, radził sobie. Kolejne klasy kończył w wiosce obok. Kiedy tam trafił okazało się, że cała jego klasa ma spore zaległości, musieli nieźle nadrabiać, żeby dorównać. Czuł się gorszy. Skończył szkołę podstawową, a do szkoły zawodowej wyjechał do miasta. Tam dopiero poczuł, jak jego wiedza różni się od innych uczniów.
Zanim poszłam do klasy pierwszej, mój ojciec nie zważając na opór żony, wpłacił na mieszkanie spółdzielcze w mieście. Kiedy moja mama lamentowała, nie chcąc opuścić miasteczka, w którym siostry i bracia budowali się, zakładali rodziny, ojciec trwał w swoim zamiarze zamieszkania w Poznaniu. Twierdził, że jego dzieci będą miały szansę na lepszą edukację i nie będą ciągle gonić swoich rówieśników, jak on w czasach szkolnych.
Okejowy bakcyl
Byłam w Warszawie na I Ogólnopolskiej Konferencji Porozmawiajmy o OK zeszycie. Zdziwiłam się, że już od 2000 roku Centrum Edukacji Obywatelskiej próbuje przekonać nauczycieli do oceniania kształtującego, a jeszcze nie wszyscy z nas o tej formie nauczenia słyszeli.
Zaczęłam szukać w pamięci swoich początków z OK. W 2014 w Krakowie na szkoleniu SEO spotkałam niezwykłego trenera Jarosława Pietrzaka. Nauczyciel historii przedstawił film z nagranym fragmentem lekcji i zwrócił uwagę wizytatorów, dyrektorów na elementy realizowane zgodnie ze strategiami OK. To była zwykła lekcja, ale tyle tam było aktywności ucznia, stop klatki, powrotu do celów, tworzenia kryteriów sukcesu i refleksji ucznia… Tak, to właśnie tam zaraziłam się okejowym bakcylem...
Po powrocie do domu wyszukałam i zapisałam się na szkolenie… I do tamtego czasu ciągle się na coś zapisuję. Magiczne słówko „OK” przyciąga mój wzrok i działa na mnie, jak magnez na opiłki żelaza… Czytaj dalej Okejowy bakcyl
Porażka
Piątek. Ostatnia lekcja bardzo udanego tygodnia. Już myślę o tym, jak usiądę do komputera, żeby opisać cykl fantastycznych lekcji z piątoklasistami. W myślach wybieram zdjęcia, które wrzucę na bloga… A tu taka porażka…
Uczę (się)*
Za mną kolejne szkolenie, a w ciągu następnych miesięcy zaplanowałam udział w kilku innych kursach. Na każdą konferencję, kurs, szkolenie, spotkanie grupy facebookowej idę z nadzieją, że usłyszę, zobaczę coś, co wzbogaci mój nauczycielski warsztat. Myślicie pewnie „ma szczęście, każdy warsztat spełnił jej oczekiwania”. Nieprawda. Bywa tak, że wracam ze szkolenia tylko z jednym ciekawym zdaniem, ale nawet ono mnie inspiruje i zmusza, żeby coś nowego na lekcji wypróbować.
Podziel…
Dzielenie? Nie bój się, tym razem wcale nie będzie o matmie. Podzielę się tym, co mnie dręczy od jakiegoś czasu. A zaczęło się w 2017 roku na Konferencji Lepsza Edukacja, Nowe technologie w nauczaniu we Wrześni. Właśnie wróciłam z jubileuszowej X Konferencji i kiedy przemieszczałam się z warsztatu na warsztat, przypomniało mi się, co mnie wtedy zaszokowało i skłoniło do obserwacji swojego środowiska zawodowego. W tamtym roku wybrałam warsztat, który zaczął się bardzo smakowicie, bo poczęstowano nas cukierkami.