Bywa, że idę na lekcję, a po drodze coś przykuwa moją uwagę i wszystko błyskawicznie się zmienia… Tak było w andrzejkowy poranek. Wyciszając budzik w telefonie, zobaczyłam powiadomienie, że na cudownej grupie „Wizualna matematyka” Agnieszka umieściła swoją pracę – wróżby matematyczne. W czasie śniadania nie dawały mi spokoju teksty, które wypisała na kartce: „Bądź dzielna, dzielnik zawsze się znajdzie, tylko nie wybieraj zera” albo „Zakochasz się na 100%”… A w szkole, na korytarzach, atakowały mnie ozdoby na andrzejkową dyskotekę, więc… nie zdziwicie się pewnie, że, gdy piątoklasiści pisali sprawdzian, ja tworzyłam kartki do wróżb andrzejkowych.
Potrzebowałam jeszcze błyskawicznej metamorfozy. Z nauczycielki szybko zmieniłam się w Andrzejkową Wróżkę ze wszystkimi atrybutami profesjonalnej czarownicy. Nie zszokowałam wcale moich uczniów, wszyscy spokojnie przebijali kartkę i odczytywali wylosowane wróżby, kwitując niektóre, jak to oni, „ale suchar”…
A potem była analiza: czy wróżba „Liczby całkowite odwiedzą Ciebie w portfelu” jest dobrą czy zła wróżbą? A rysunek nauczycielki, co ma wspólnego z omawianymi na lekcjach matematyki bryłami? Zapisaliśmy temat lekcji i na tablicy pojawiły się wyniki naszych analiz.
Na ostatniej lekcji pisaliśmy wzory na pole powierzchni całkowitej i objętości brył, więc wróżka dostarczyła nam wiele przykładów do ćwiczeń. Czapeczka była stożkiem, zwój wróżb wyglądał jak walec, pudełko na wróżby było prostopadłościanem. Była i kula, w której wróżka widziała przyszłość. A kartka z matematyczną wróżbą, czy to na pewno był prostokąt?
Pracowaliśmy na wszystkich bryłach wróżki, a oznaczenia potrzebnych wymiarów bardzo odbiegały od tych w gotowych wzorach, więc trzeba było uważać. Przypominały nam się działania na wyrażeniach algebraicznych…
Powiem szczerze, spodobała mi się ta metamorfoza i matematyczna walka z magicznymi przedmiotami wróżki. Kiedy wróciliśmy do zadań z podręcznika usłyszałam tęskne ecchhhhh…