Zarażam i się z tego cieszę…

   Już od dawna, bo od początku listopada, w sklepach czerwono od Gwiazdorów, Świętych Mikołajów, Dziadków Mrozów czy jak tam nazywa się u Was ten gość, który z rózgą i prezentami przybywa… Na początku grudnia zaczynają się też zmieniać sale lekcyjne i korytarze szkolne, robi się kolorowo, błyszcząco… Pierwszy atak świętowania nastąpił 6 grudnia. Korytarze pełne były maluchów, czytaj chłopców, którzy na wyścigi pakowali sobie do ust wszystkie czekoladki z kalendarzy adwentowych. A co dzieje się z takim młodym człowiekiem, który dostarczy do organizmu tyle cukru: biega, tańczy, podskakuje i krzyczy… jak wiewiórka po kawie z kreskówki „Czerwony Kapturek prawdziwa historia”

Gdy za dużo kawy, za dużo cukru, co się wtedy z nami dzieje!!!

          W mikołajkowy poranek mojej klasie wypadła lekcja wychowawcza. Jak tylko uczniowie weszli do sali, było widać, że szukają jakieś niespodzianki. Co odważniejsi zapytali: a co pani nam przygotowała, inni: a co rodzice kupili… Ale ja, zanim rozdałam słodkie upominki przygotowanej przez rodziców, musiałam pozałatwiać szkolne konflikty… Jakoś ostatnio ciągle słyszę, że ktoś komuś  coś powiedział, a ktoś kogoś wyśmiał, ktoś komuś napisał głupie słowa na karteczce, a ktoś koło kogoś nie chce siedzieć,  a potem ktoś nie wytrzymał i musiał kogoś uderzyć… Dużo tego ktoś komuś… A ile potrzeba czasu na wyjaśnianie! Według mnie każdy musi mieć prawo, aby przedstawić swoją wersję wydarzenia. Pełno osób przy tym konflikcie było albo o tym słyszało i każdy z uczniów chce się wypowiedzieć…. Wiele razy mam ochotę tylko krzyknąć winnemu „nie rób tak więcej” i zająć się uczeniem. Nie krzyczę, bo myślę, że zagłuszę problem wrzaskiem, a nic nie rozwiążę. Co jeszcze oprócz zatargów jest problemem w mojej klasie – Samotny Dzieciak, który nie może się odnaleźć w grupie rówieśników albo taki, który próbuje nawiązać kontakt, a jest odpychany. Patrzysz i serce się kraje…

     Mikołajkową lekcję wychowawczą zaczęłam od filmiku o jeżyku. Oczywiście znalazłam go na Facebookowych grupach nauczycielskich. Co prawda video jest reklamą świąteczną, ale tak ładnie mi się wpisało w bieżące problemy wychowawcze, że ją wykorzystałam.

filmik o jeżyku

     Obejrzeliśmy,  a w klasie zapadła przejmująca  cisza.  Moje klasowe jeżyki wpatrzone w ekran, rozumiejące odczucia bohatera opowiastki…  Trochę dyskusji o zachowaniu kolegów jeżyka, o tym, jaki jest samotny, jaki smutny, że faktycznie w piłkę z nim nie można pograć i bawić się nie da, bo coś się może wydarzyć… Wiecie, że zaraz wypłynęły klasowe problemy, kto kogo odpycha, a kto nie chce, albo boi się podejść…

     Jeszcze raz odtworzyłam filmik, patrzeliśmy na reakcję klasy jeżyka, sprawdzaliśmy, czy można było zachować się tak, żeby jeżykowi nie sprawić przykrości… A ponieważ nasz bohater dostał prezent, ja ubrałam czapeczkę Mikołaja i wzięłam do ręki współczesną grającą rózgę. I wybijając moim wychowankom głupie myśli z głów, wręczałam dostarczoną przez rodziców dawkę czekolady.

Jako pomocnica Mikołaja z grającą rózgą

      I pewnie filmik o jeżyku poszedłby w niepamięć, gdyby nie przewodnicząca kolejnej klasy 5, która przyszła na przerwie z zapytaniem, czy może rozdać klasie mikołajkowe upominki… Znów puściłam filmik, znów była rozmowa, bo mają, jak każda klasa, swojego jeżyka. Potem przewodnicząca wcieliła się w Śnieżynkę, ja w Mikołaja z rózgą w ręku…. Trwało to chwilę, chłopcy bohatersko wszystkie czekoladki do paszczy, a ja… do tablicy, żeby wykorzystać Mikołajki i nauczyć trochę matematyki.

     Zaczęliśmy wymyślać i zapisywać zadanie tekstowe. Było w nim dużo szumu informacyjnego – niepotrzebnych wiadomości, ale brakowało pytania, polecenia.

Zadanie tekstowe to opis bieżących wydarzeń

     Pierwsze zadanie tekstowe, jakie rozwiązywaliśmy w klasie czwartej też miało dużo informacji. Uczniowie w grupach układali  pytania do zadania. Kiedy sprawdzaliśmy efekty prac, było bardzo mało pytań, w których trzeba było wykonać jakieś działanie, żeby dać odpowiedź. Dzień później pracowaliśmy z tym samym zadaniem, ale tym razem uczniowie dostali 10 różnych działań na liczbach, które zostały wspomniane w zadaniu. Do obliczeń trzeba było ułożyć pytanie. To ćwiczenie uświadomiło mi, że niektórzy uczniowie nawet nie czytają treści zadania tekstowego. Nie wierzą, że będą potrafili je rozwiązać. Polecam taką zabawę z zadaniem tekstowym. Ktoś na szkoleniu nazwał to rozkładaniem zadania kawałek po kawałku.

Rozbudowane zadanie tekstowe analizowane kiedyś przez czwartoklasistów

     W Mikołajki ułożyliśmy zadanie z wydarzenia z życia uczniów. W każdej z trzech klas treść była trochę inna. Pojawiły się takie liczby jak wzrost Mikołaja, wzrost Śnieżynki, długość rózgi, cena i waga słodkich upominków, liczba prezentów rozdanych i tych, które zostały we worku Mikołaja… Zadanie specjalnie było takie długie, żeby uczniowie musieli kilkakrotnie wracać do treści zadania, bo przecież nie da  się zapamiętać wszystkich informacji.

Trzeba było ułożyć pytanie i dokonać obliczeń.

    Powstały takie pytania, które pomogły mi powtórzyć mnożenie pisemne, odejmowanie, dodawanie, potem powtórzyliśmy zaokrąglanie ceny rachunku za upominki, a wzrost wychowawczyni, która wcieliła się w Mikołaja porównywaliśmy ze wzrostem Śnieżynki i dobieraliśmy odpowiednią jednostkę, żeby zaznaczyć wyniki na osi liczbowej….

    Która z refleksji uczniów zapisanej na końcu lekcji, zapadła mi w pamięci? „Trzeba ciągle wracać do treści zadania, jak na polskim, trzeba czytać ze zrozumieniem…”

    I znów ich ocyganiłam ;), piątoklasiści powtarzali przerobiony materiał, a nawet tego nie zauważyli…

 

     Filmik o jeżyku zaczął lekcje z gimnazjalistami, pomyślałam, że i tam są  jeżyki, nawet po trzech latach wspólnej nauki…  Czy mi się udało?

     Reakcja była zaskakująca…”Ja wiem, po co nam Pani to puszcza! No po co? Jeżyk przebił piłkę-kule, jeżyk ma kolce, czyli stożki, a dostał w prezencie styropianowe walce!”

    I tak, po trzech latach wspólnej pracy, zarazili się ode mnie. Biedaki mają to, co ja!!! Moi uczniowie wszędzie widzą matematykę, a ja się z tego cieszę!!!